15 wad mieszkania we własnym domu

Ciągle coś. Jak nie w środku, to na zewnątrz. Jak nie sprzątanie, to koszenie. No pięknie, jeszcze trzeba w piecu napalić. Kiedy ja w końcu usiądę i odpocznę? Jeszcze na dodatek siedzę tu samotnie jak …

Czy znajdzie się właściciel domu, który mieszkając w nim, nie przytoczył – choćby pod nosem – kilku zdań wskazujących, jak wymagające i absorbujące czasowo jest posiadanie domu? Śmiem wątpić. Dom to nie tylko piękne wyobrażenia i same pozytywy. Dom kryje w sobie co najmniej kilka powodów zniekształcających idealny przedmiot marzeń. Skoro nie jest idealnie, może posiadanie domu nie jest warte zachodu. O pozytywach było ostatnio. W tym wpisie kilka mniej przyjemnych spraw z którymi przychodzi się zmierzyć właścicielom domów. Nie optuję tutaj za, czy przeciw posiadaniu domu. Stawiam się tu w roli obserwatora dostrzegającego tę ciemniejszą stronę. Zatem zaczynajmy. Dlaczego dom nie napawa wszystkich takim samym optymizmem?

Dom to obowiązek i samodzielność,

Sprawa oczywista i jasna dla każdego. Sam jesteś sobie gospodarzem i samodzielnie trzeba zadbać o wszystko. Samodzielnie należy wszystkiego dopilnować, bowiem nikt inny Twoimi sprawami nie zaprząta sobie głowy. No chyba, że masz od niego dostać rachunek.

Dom a prace fizyczne

Co przez to rozumieć? Przecież to nie etat. No cóż, etat może nie, ale „samodzielnie prowadzona działalność”. Przy domu zawsze jest coś do zrobienia. Aby wszystko działało i wyglądało należy tego doglądać. Dla przykładu, w okresie wiosenno-jesiennym swoje siły kierujesz do koszenia trawnika i pielęgnacji ogrodu. A to trzeba wyrwać chwasty, a to liście zagrabić, a to nieco ziemi przekopać,  napowietrzyć, zwertykulować. Sama praca jako zraszacz w ogrodzie absorbuje czasowo, a powtarzana co dzień może nieco irytować. Jeszcze przyjdzie walczyć ze szkodnikami, czy to pod ziemią, czy nad nią.  Zimą pracujemy jako odśnieżarka, zobligowani prawem, by odśnieżyć chodnik będący częścią drogi publicznej graniczącej z naszym ogrodzeniem. Winni jesteśmy dorzucić wsad do pieca grzewczego, aby w domu było ciepło, o ile nie korzystamy z jakiejś zautomatyzowanej opcji (np. ogrzewanie gazowe). Chcesz mieć kominek, to trzeba przynieść drzewa. Ktoś to drzewo wcześniej musiał porąbać. Później drzewo spalisz i z radością uprzątniesz popiół, oczywiście ostrożnie. Nie wypada przez cały rok zapomnieć o segregacji śmieci i pilnowaniu terminu ich wywozu. Od  czasu do czasu ponarzekamy na ilość okien, które trzeba umyć. Powierzchnia podłogi też jakoś nie napawa radością przed sprzątaniem. Czym więcej pokoi, schowków i półek, tym więcej wrażeń ze sprzątania na wzór „domowego aerobiku”.

Serwisowanie domu

Taka niekończąca się przygoda na terenie domu. Cóż tu się ukrywa? Wymienię kilka spraw. Nie każdy ma dostęp do sieci kanalizacyjnej, a więc należy zadbać o szambo lub oczyszczalnię przydomową. Ktoś musi przyjechać w odpowiednim terminie i zrobić solidne „katharsis” (z greckiego oczyszczenie). Wypada od czasu do czasu sprawdzić, czy przypadkiem kocioł grzewczy służący ogrzewaniu domu i wody nie szwankuje, tak aby zwłaszcza w okresie zimowym nie zdziwić się nagłą awarią. Dobrze sprawdzić drzwi garażowe i bramę wjazdową. Być może trzeba coś wyregulować, nasmarować. Podobnie wobec drzwi pokojowych. Dziwnym trafem same z siebie zaczynają skrzypieć. Jeśli mamy drewnianą altanę, taras, meble czy płot, to od czasu do czasu wypada coś odmalować. Nawet drewniany karmnik wypłowieje i nie będzie cieszył tak oka jak za czasów nowości. Gdyby tak przypadkiem wokół domu rosły drzewa liściaste, to wypada także raz w roku przeczyścić rynny. Oczywiście nie wszędzie musi wszystko występować. Z pewnością znajdą się także dodatkowe przyjemności serwisowe.

W  domu więcej może się popsuć

Skoro mowa o serwisie, to nie można zapomnieć, że nawet przezorność nie zabezpieczy przed awariami. W domu jest sporo rzeczy podatnych na awarię. Za wszystko co znajduje się na własnej posesji odpowiadasz samodzielnie. Rzeczy psują się jak gdzie indziej. W domu problem pojawia się gdy trafimy na poważną usterkę i koniecznym będzie zainwestowanie większych środków w naprawę. Ot tak dla przykładu wymiana pokrycia dachowego, czy instalacji centralnego ogrzewania.

Remont

Skoro już wydawać pieniądze na poważne naprawy, to może i od razu zrobić remont. Przy kompleksowym remoncie, sumy na kosztorysach mogą przyprawiać o solidny ból głowy. Wszakże metraż domu jest spory więc i materiału musimy przygotować naturalnie więcej. Nieco większa łazienka, nieco większa kuchnia, nieco większy salon itd. Nieco więcej kosztuje robocizna, nieco więcej wymaga to czasu i cierpliwości. Remont to po prostu spore wyzwanie. Kto remontował ten wie.

Czas potrzebny aby to wszystko ogarnąć

Wszystkie wymienione kwestie absorbują nasz czas. Sami często dokładamy sobie do wykonania dodatkowe zadania. Chcąc zliczyć czas niezbędny do wykonania prac związanych z utrzymaniem porządku w domu i wokół niego, okaże się, że kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt godzin w miesiącu spędzamy tylko przy tych pracach. Co jeszcze ważne, prace na zewnątrz domu, zwłaszcza przy ogrodzie wymagają często odpowiedniej pogody, której sami sobie nie zaplanujemy. Wówczas może okazać się, że prace przy domu stają w konkury z przyjemnościami którym chcemy się poświęcić. Tak powstaje „spięcie emocjonalne”. Dla osób ceniących sobie czas wolny, może to być przeszkoda nie do przebrnięcia.

Zapuszczanie korzeni

W związku z większą ilością prac przy domu, często podkreśla się, że ich właściciele rzadko wybywają poza swoją posesję. Zostają wręcz przywiązani do domu. Nie mówię tu o wyjazdach wakacyjnych, a raczej o bardziej lokalnych wycieczkach. Coś w tym jest. Sami z jednej strony cieszą się własną posiadłością, z drugiej zaś doskwiera im ciągłe przebywanie w tym samym miejscu. Raz za przyczynę tego „zastania się” akcentują braku czasu, innym razem zmęczenie. Dziwna to przypadłość, leżąca raczej w naszym charakterze i nawykach, niż w obiektywnych przyczynach. Nie mniej jednak z właścicielem domu jest trochę jak z drzewem. Zapuszcza korzenie coraz mocniej.

Wszędzie daleko

Akurat ta przypadłość dotyczy właściwie tylko tych osób, którym miejska codzienność nie odpowiada. Często poszukują oni spokojnego miejsca, z ładnym widokiem, blisko lasu, bliżej natury. Siłą rzeczy, samodzielnie wybierają większą odległość od centrum miasta, a więc i od wielu pozostałych elementów infrastruktury miejskiej. Trudniej wówczas korzystać z miejskich dobrodziejstw. Komunikacja miejska nie jest już tak elastycznie dopasowana do mieszkańców danego terenu. Pomijając kwestię transportu zbiorowego, na obrzeżach miast nie ma tak wielu szkół, przedszkoli, sklepów, aptek czy gabinetów lekarskich. Trudniej tu także o atrakcje typu basen czy kino. Odległość od wymienionej infrastruktury generuje także spore, pozafinansowe koszty, w postaci czasu dojazdów.

Znajomi w telefonie

Zgłębiając temat mieszkania na obrzeżach miast, lub jeszcze dalej, kolejną zauważalną wadą (dla wielu, nie dla wszystkich) staje się niższa częstotliwość odwiedzin znajomych, a nawet rodziny mieszkających w mieście. Tak to bywa w życiu, że wraz ze zwiększoną odległością pojawia się coraz większa ilość powodów argumentujących brak możliwości odwiedzin. A to praca, a to zmęczenie, a to coś, a to ktoś. Działa to oczywiście z dwóch stron. Celem wzajemnych odwiedzin, mieszkańcy domów poza miastem mają przecież tą samą drogę do przebycia, jak i oczekiwani przez nich goście. Jest to spora wada, której nie zauważa się na etapie podejmowania decyzji o własnym domu. Człowiek to jednak „zwierzę społeczne” i kontakt z ludźmi jest mu potrzebny. Nie wystarczy tu tylko bycie „na łączach”.

Potrzeby dorosłych vs potrzeby dzieci

Bardzo często rodzice podkreślają pozytywne strony posiadania zamkniętej posesji, najlepiej z dala od drogi głównej. Z reguły wiąże się to z domem na obrzeżach. Taka posesja pozwala rodzicom zachować więcej spokoju, gdy dziecko bawi się w ogródku, a oni mogą w tym czasie wykonać jakąś inną czynność. Jest to jednak potrzeba dorosłych. Dziecko zazwyczaj bawi się samo. Na przekór potrzebom dorosłych, potrzeby dzieci akcentują zabawę z rówieśnikami, z innymi dziećmi. Zapełnienie pokoju i ogródka zabawkami nie jest wystarczające. Nawet, jeżeli spędza się czas z dzieckiem, zwyczajnie może brakować mu towarzystwa innych dzieci. Niestety wokół domu może nie być dzieci sąsiadów, z którymi mogłoby bawić się w pełni szczęścia. Może też nie być placu zabaw, a nawet jeżeli będzie, może po prostu nie być na nim innych dzieci.

Dom wobec spraw o charakterze ekonomiczno-finansowym

Wielokrotnie w prowadzonych rozmowach na temat domu zauważyłem, że sporo osób nie zdaje sobie sprawy z realnych kosztów związanych z posiadaniem i użytkowaniem domu. Spotykam się często z mitem na wzór, „wszak to moje i pozostają tylko media do opłaty”. Nie jest to właściwe podejście. W przypadku domu obowiązuje bardzo prosta zasada. Czym więcej metrów, tym większe koszty wszelkiego rodzaju. W sposób naturalny potrzebujesz więcej wody aby posprzątać dom i podlać ogród. Większe pomieszczenia wymagają większej ilości światła, a co zatem idzie zapotrzebowania na prąd. Sam dom generuje również wyższe ryzyka związane z bezpieczeństwem, a co za tym idzie wyższe są koszty ubezpieczenia i ochrony. Nie da się tego obejść. Wspomniałem już powyżej o kwestii serwisowania i remontowania domu, gdzie jednorazowe koszty mogą być sporym wyzwaniem. Powszechnym jest stwierdzenie, że dom jest „workiem czy też studnią bez dna”. Są jednak i inne przesłanki ekonomiczno-finansowe, których dostrzeżenie zniechęca do posiadania domu. Cóż mam tu na myśli?

Krwawica plus remontowa katorga

Hasło „krwawica” ze względu na swą „estetykę” nie specjalnie mi się podoba. Nie mniej jednak dobrze odzwierciedla wiele przypadków z którymi miałem i mam do czynienia, lub o których słyszałem. Często ludzie, za wszelką cenę chcą mieć dom. Wiąże się to z wieloma wyrzeczeniami, z większą ilością pracy, aby finansowo podołać temu wyzwaniu.

Często nabywane są domy wymagające remontu, które w dalszej kolejności drenują domowy budżet i obciążają właścicieli, często nad wyraz chętnych do tego, aby samodzielnie wykonać prace remontowe. Z jednej strony uderzają ich koszty materiałów, a z drugiej zmęczenie wynikające z przepracowania (tego zawodowego i tego związanego z pracami remontowymi). Należy być świadomym, że domy użytkowane przez wiele lat, jak każda nieruchomość mieszkalna, z reguły zaskakują nowych właścicieli przy rozpoczętym remoncie. To co było zakładane jako odświeżenie, często lubi zmienić się w poważny, kapitalny lub generalny remont. Gdy dodatkowo dom był nabywany z wykorzystaniem zewnętrznego wsparcia finansowego, termin „krwawica” staje się tu bardzo wymownym.

Ciężar kredytowy

W dzisiejszych czasach, pomimo wszelkich różnych wymogów, dosyć prosto zaciągnąć wieloletni kredyt hipoteczny na zakup czy budowę domu. Gdy jest nazbyt łatwo, często decyzje dotyczące domu nie są rozsądnie przemyślane, a konsekwencje uderzają w podstawy finansowego komfortu psychicznego. Wiele takich przypadków obserwuję na co dzień, gdy nieprecyzyjne określenie kosztów związanych z zakupem lub budową domu intensyfikuje ciężar kredytowy. Jedno to sam kredyt hipoteczny. Pozostałe, często niezauważane, niedoceniane w swej skali problemy, to dodatkowe kredyty potrzebne na dokończenie prac. Wszak kosztorys nie przemyślany, to i nieprzemyślane kredyty. Do tego można dołożyć kredyty „zero procent” na wyposażenie, meble, AGD i RTV plus popularną w Polsce (tam gdzie można) pożyczkę zakładową. Sumując, robi się ciekawie i ciężko. Ciężko z finansami, ciężko z przyjemnościami. Jeżeli wychodzenie z nadmiernego zadłużenia ograniczającego nam codzienne przyjemności zajmie zbyt dużo czasu, zniknie też radość z posiadania własnego domu.

Budowa własnego domu metodą gospodarczą

Ciekawym wątkiem są decyzje dotyczące budowy własnego domu. Gdy podejmujemy taką decyzję, w wyobraźni jest już rys domu dla nas idealnego. Na etapie wyobrażeń jest świetnie. Budowa domu to jednak spora dawka emocji, także tych negatywnych. Stres i bezsilność, niedbalstwo wykonawców i zmiany w planach są w nią wpisane. Wymagana jest spora odporność na powyższe.

Na etapie wyliczeń pojawia się zderzenie pomiędzy „chcieć”, „móc” a „mieć”. Każdy chce dla siebie jak najlepiej, a jeżeli najlepiej, to nieco drożej niż by można było to zrobić w standardzie. Wadą realizacji naszych marzeń jest też przesadność funkcji, które dom ma spełniać. Dla przykładu, domowe centrum rozrywki np. w postaci siłowni, pokoju kinowego czy sali bilardowej musi kosztować. W takiej sytuacji budowa domów bardzo często staje się w podsumowaniu droższa, niż możliwy do uzyskania przychód ze sprzedaży domu tuż po jego oddaniu do użytkowania. Taka mała zagwozdka dla Ciebie.

Dlaczego dom od dewelopera kosztuje tyle ile jest wart, zaś budowany samodzielnie z reguły wart jest mniej niż kosztuje? Odpowiesz?

Dom dla nas, czy aby się pochwalić?

Tutaj możliwe, że się narażam wielu osobom. Wszak wiadome, że każdy nabywa/buduje dom dla siebie. Oczywiście, a jakże. Każdy w nim samodzielnie będzie zarządzał. Każdy sam zdecyduje co w nim będzie. Każdy sam go będzie użytkował. Każdy sam poniesie tego koszty. Każdy sam będzie zapraszał do niego znajomych. Każdy sam ich po domu oprowadzi. Każdy sam się pochwali technicznymi aspektami. Każdy dopowie czego to ewentualnie jeszcze nie skończył, co realizuje i co planuje. Każdy wszak chce się pochwalić, choćby minimalnie, nawet jeżeli nie jest tego świadom. A jeżeli twardo obstaje przy tym, że tak nie jest, goście zapewne odbiorą to w kategorii „chciał się pochwalić”. To wszystko kosztuje, a przecież dla przeżycia nie jest wymagalne. Czysta biała ściana, kuchnia, łazienka i wygodne łóżko – to przecież powinno wystarczyć. A jednak jest inaczej. Czy dalej twierdzisz, że dom w 100% jest tylko dla Ciebie?

Kierunek mieć czy być?

Sporo ludzi przy decyzji o posiadaniu domu nie kieruje się racjonalizmem, tylko chęcią posiadania. Dla osób, które swoje decyzje podjęło pochopnie, w trakcie użytkowania domu może pojawić się przytłoczenie i zmęczenie. Dom wymaga bowiem sporej pracy własnej. Przydają się tu dwie „sprawne ręce” i zmysł techniczny. Dom przeszacowany w metrażu i funkcjach zawsze będzie absorbował  więcej czasu. Sprzątanie i dbanie o dom to tylko początek tej przygody. Posiadanie ładnego ogrodu to jej kontynuacja. Chwasty nie są tak reprezentacyjne jak równo przycięty trawnik, żywopłot oraz zadbane kwiaty i drzewa.

Nie można zapominać o wymiarze finansowym. Duży dom i przesadne rozwiązania techniczne mogą okazać się drogie w utrzymaniu. Spełniając marzenia, kupuj, remontuj lub buduj dom na który Cię stać. Bardzo łatwo zakopać się finansowo na wiele lat.

Jeżeli masz już swoją własność, możesz decydować jak będziesz jej używał i co z nią zrobisz. Pamiętaj o różnicy pomiędzy MIEĆ a BYĆ. Dobrą radą jest pojąć, że warto posiadać tyle, aby nie ograniczać swojej decyzyjności w życiu. Dom może poniekąd zniewolić. Niszczenie i brud są naturalną konsekwencją upływającego czasu. Nie daj się zwariować. Pilnuj zdrowego umiaru pomiędzy mentalnością gospodarza a użytkownika. Unikaj kierunku, który doprowadzi Cię do stanu w którym ciężko Ci będzie BYĆ.

Pozdrawiam z zacisza własnego domu.

Dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Może zostaniesz czytelnikiem na dłużej? Kolejny wpis już niebawem.

Chcesz być zawsze na bieżąco?

Zapisz się do newsletter’a!

Proszę czekać...

Dziękuje za zapis do newslettera!

Jeśli podobał Ci się ten wpis będę wdzięczny za jego udostępnienie. Nie mam co ukrywać, że polubienie strony na Facebooku i każdy komentarz na blogu są dla mnie wielką motywacją do dalszej pracy.

Powiązane wpisy:

Tagi: ,