Koszty wychowania dzieci w Polsce – streszczenie raportu

Są dla nas źródłem wszelkich emocji. Dostarczają przeżyć, których nie jesteśmy w stanie zastąpić w żaden inny sposób. Wymagają opieki, poświęcenia czasu, cierpliwości.  Ich wychowanie jest wyzwaniem. Dzieci – dla rodziców radości i troski, dla społeczeństwa „kapitał – zasób”. Jak prezentują się koszty wychowania dzieci w Polsce prezentuję w niniejszym wpisie.

Podstawa tego wpisu

W czerwcu 2017 roku Centrum im. Adama Smitha (niezależny instytut naukowo – badawczy) opublikowało szóstą od 2008 roku edycję raportu pod nazwą „Koszty wychowania dzieci w Polsce 2017” (dalej raport). Raport ten w bardzo konkretny sposób zwraca uwagę na finansowe wyzwania związane z wychowaniem dzieci w Polsce. Ja ze swojej strony wybrałem i przedstawiam informacje, które przetrawiłem z uwagą i uznałem za ważne dla czytelników bloga. A więc szanując Twój czas streszczam się.

O kosztach liczonych w różny sposób

Spotkałem się już z różnym podejściem do liczenia kosztów utrzymania i wychowania dzieci w Polsce. Ich kalkulacje z reguły są oparte na własnym „wyczuciu” kosztów. Bardzo często mówimy o kosztach które ktoś uznaje za „rozbuchane” w swej skali, lub też skrajnie po drugiej stronie za niedoszacowane. W raporcie wskazuje się sposoby liczenia takich kosztów i warto zwrócić na nie uwagę, zanim zaczniemy pochopnie „kalkulować”.

Odnosząc się do Martina Browninga, autora badań na wpływem dzieci na zachowania ekonomiczne gospodarstw domowych, analizę kosztów utrzymania i wychowania dzieci warto wesprzeć czterema podstawowymi pytaniami:

  • Jak obecność dzieci wpływa na wzorce konsumpcji gospodarstwa domowego?

(Rodzice nie muszą wydawać więcej, mogą wydawać inaczej);

  • Jakie są potrzeby dochodowe rodzin z dziećmi w porównaniu z rodzinami bez dzieci?

(Mowa tu o rzeczywiście niezbędnych dobrach, opartych na potrzebach żywieniowych i fizjologicznych.  Łączna wartość koszyka tych dóbr traktowana jest jako koszty wychowania);

  • Jakie są rzeczywiste koszty nie tylko wychowania, ale i utrzymania dziecka?
  • Jaki dochód jest potrzebny rodzinom z dziećmi, aby ich dobrobyt równy był dobrobytowi rodzin bez dzieci?

(Pytanie mocno subiektywne, zależne od naszych oczekiwań co do zadowolenia z podejmowanych zakupów).

Uważam, że zastanowienie się nad odpowiedziami na powyższe pytania wiele upraszcza w ocenie łącznych kosztów. Jak podkreślają autorzy raportu, „w praktyce pomiar kosztów wychowania i utrzymania dzieci wykorzystuje metodę eksperckiego szacowania potrzeb lub metodę analizy wydatków rodzin”.

W raporcie, celem sprawdzenia realizmu dokonanych przeliczeń, przywołano metodę szacowania kosztów utrzymania rodzin stosowaną przez organizacje międzynarodowe (takie jak OECD czyli Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). Organizacje te „opracowały skalę ekwiwalentności pozwalającą na uwzględnienie różnic pomiędzy potrzebami osoby dorosłej a potrzebami dziecka. Według tej skali dzieci poniżej 14 roku życia mają potrzeby konsumpcyjne w wysokości 0,3 osoby dorosłej, a dzieci powyżej tego progu w wysokości 0,5 osoby dorosłej.” Autorzy wspominają także o równie powszechnej oksfordzkiej skali ekwiwalencji, która wynosi 0,5 dla dziecka w całym okresie dzieciństwa.

Koszty wychowania przywoływane w raporcie

Twórcy raportu odnosząc się do kosztów wychowania dzieci nakazują zwrócić uwagę na odróżnienie bezpośrednich kosztów utrzymania i wychowania (wyżywienie, odzież, obuwie czy leczenie) od pośrednich i alternatywnych. Wspomina się tu o rodzinach z większą liczbą dzieci, gdzie „poświęca” się zarobki jednego z rodziców, aby mógł sprawować opiekę nad dziećmi. Autorzy zwrócili tu uwagę, że rozróżnienie pomiędzy tymi kosztami „(…) jest podobne do rozróżnienia pomiędzy kosztami wychowania dziecka a kosztami związanymi z decyzją o posiadaniu dziecka, gdyż decyzja taka uwzględnia także koszty okazji utraconych na skutek zaangażowania środków i czasu w wychowanie i utrzymanie dziecka.”

Szacując przybliżone przeciętne koszty wychowania jednego dziecka, odpowiadające standardom życia w Polsce w 2017 roku oszacowano, że do 18 roku życia ten koszt wynosi od 176 do blisko 200 tysięcy złotych. Dwójka dzieci to koszty rzędu 316-368 tysięcy, z kolei przy trójce to przedział od 421 do 484 tysięcy złotych. Uwzględniono tu tzw. „korzyści skali” z wychowania kolejnego dziecka (przy drugim 80% kosztów wychowania pierwszego dziecka, przy trzecim i kolejnym 60% kosztów). W kalkulacji kosztów nie uwzględniono kosztów alternatywnych. Autorzy powołują się tylko na koszty podstawowe, sugerując tym samym, że „łączne koszty ekonomiczne” są o wiele wyższe. Uwzględniając koszty utrzymania i kształcenia na poziomie wyższym, należy sumę kosztów zwiększyć o około 60 tysięcy złotych na każde dziecko.

Wadliwość usług publicznych

W raporcie wspomina się także, że polityce rodzinnej nie sprzyjają wadliwe usługi publiczne, zwłaszcza edukacji i opieki zdrowotnej. Przywołują tu za przykład powszechnie stosowane korepetycje dla poprawy szans życiowych dziecka, a także weekendowe koszty korzystania z prywatnej opieki lekarskiej, gdzie najczęściej dotyka to rodzin z dziećmi.

Wobec edukacji zaznacza się, że przy zróżnicowanej jakości kształcenia, rodzice rozstrzygać muszą pomiędzy zgodą na niższe szanse życiowe dzieci, albo zakupem korepetycji. Z kolei nasz system opieki medycznej często wymusza konieczność wizyty w prywatnych gabinetach lekarskich. Ta sytuacja przekłada się bardzo mocno na budżety rodzin z dziećmi, zważywszy, że „częstotliwość zachorowań dzieci w wieku do 14 lat równa jest częstotliwości zachorowań wśród osób najstarszych (powyżej 70 roku życia).”

Nie zapominajmy o podatkach

Ciekawym jest wątek podatków pośrednich do których nawiązuje się w raporcie. Centrum im. Adama Smitha kładzie duży nacisk właśnie na uświadomienie kosztu podatków pośrednich w całkowitych kosztach utrzymania, wychowania i wykształcenia dzieci. Podążając samodzielnie za niższymi przytoczonymi kosztami wychowania i utrzymania trójki dzieci wraz z kosztami szkolnictwa wyższego otrzymałem wynik łączny 601 tys. zł. (421 tys. + 3 x 60 tys). W uproszczeniu, przyjmując 23% stawkę podatku VAT od tej kwoty pozostawimy w kasie państwowej ok 112 tys. zł. tegoż podatku.

W raporcie podkreśla się konieczność zrozumienia wagi tego podatku dla kosztów wychowania dzieci. Wspomina się podejście do tego podatku między innymi w Wielkiej Brytanii, gdzie na produkty dziecięce (w tym m.in. odzież, obuwie, dziecięce foteliki samochodowe czy książki obrazkowe) stosowana jest zerowa stawka VAT. Te zalecenia zmian są kierowane do naszych i unijnych parlamentarzystów, więc nam pozostaje tylko wiedza o takim stanie rzeczy.

Dla uwieńczenia kosztowego ujęcia podatków wspomnę także, iż w okresie ćwierćwiecza, rodzice będą musieli osiągnąć przychody przed opodatkowaniem podatkiem dochodowym na poziomie powyżej 700 tys. aby sprostać przedstawianym kosztom wychowania i utrzymania na studiach trójki dzieci.

Z własnych wyliczeń

W raporcie podaje się dodatkowe przeliczenia kosztów oparte o skalę ekwiwalentności OECD czy też oksfordzką (wspomniałem o nich powyżej). Na potrzeby tego wpisu postanowiłem te wyliczenia przeprowadzić samodzielnie. Posługując się podobnie jak w raporcie, minimalnym wynagrodzeniem netto (ok 1459 zł w roku 2017), jako podstawowym do utrzymania się dorosłej osoby, otrzymałem poniższe dane:

– w skali OECD koszty rzędu 108.549,60 zł (14 lat ze wskaźnikiem 0,3 oraz 4 lata ze wskaźnikiem 0,5),
– w skali oksfordzkiej koszty rzędu 157.572 zł (18 lat ze wskaźnikiem 0,5).

Jakby nie liczyć, tutaj także wyszło dosyć sporo.

Wobec transferów socjalnych

Autorzy raportu w kilku miejscach odnieśli się do wydatków socjalnych mających na celu stymulowanie polityki prorodzinnej, między innymi poprzez różne dofinansowania dla rodzin z dziećmi. Przywołuje się tu dosyć niską ich skuteczność wobec wysokiej administracyjnej kosztowności tych działań. Ponadto akcentuje się, że często działania zmierzające do ograniczania danych zjawisk, powodują ich rozprzestrzenianie (np. w Stanach Zjednoczonych, wspierając matki samotnie wychowujące dzieci, realnie istotnie zwiększono ich liczbę – wśród dzieci Afroamerykanów dwukrotnie, wśród dzieci rasy białej niemal czterokrotnie – w okresie 1965-2003).

Są kraje zamożniejsze od Polski, które przeznaczają wyższą część produktu krajowego brutto (PKB) na cele polityki prorodzinnej. Na przykładzie obywateli Wielkiej Brytanii widać jednak u nich „(…)zrozumienie, że raz wdrożone programy transferów socjalnych mają tendencję do trwania, nawet jeśli są mało skuteczne. Prowadzi to z kolei do wzrostu obciążeń podatkowych i rozprzestrzeniania się populizmu ekonomicznego, którego istotą jest niedostrzeganie konfliktu celów pomiędzy obietnicami wzrostu transferów socjalnych a zapewnieniami o ograniczeniu lub niepodnoszeniu podatków.” W Zjednoczonym Królestwie od 1976 roku funkcjonuje świadczenie Child Benefit, które to stanowi „naoczny dowód bardzo ograniczonej skuteczności wspomagania dzietności transferami pieniężnymi.” Autorzy raportu mimo zagranicznych doświadczeń żywią nadzieję, że obowiązujący w Polsce program 500+, o ile przetrwa kilka lat, będzie miał wpływ na wzrost dzietności w naszym kraju. Program ten poprawiając istotnie sytuację materialną ubogich rodzin, nie został jednak zintegrowany z innymi działaniami socjalnymi, przez co „w pewnych regionach i grupach rodzin „dochody z dzieci” mogą stać się głównym źródłem dochodów rodziny.”

Podsumowując na swój sposób

Czytając raport można odnieść wrażenie, że duża rodzina jest w polskich warunkach luksusem. Traktując tak temat rodzicielstwa można wpaść w pułapkę materializmu. Posiadanie dzieci i ich wychowywanie to coś więcej niż kosztowa kalkulacja. Narodziny dziecka nie są efektem tylko i wyłącznie zimnego finansowego wyrachowania. Kilkadziesiąt lat temu polskie rodziny były mniej zamożne, a liczebniejsze w potomstwo. Jednakże zmiany kulturowe i wchłaniany przez społeczeństwo nowoczesny system wartości wiele zmienił w tej kwestii. Dziecka nie można jednak utożsamiać z kosztem. Dziecko rodząc się wstępuje do rodziny i jest przede wszystkim jej członkiem. Oczywiście dzisiejszy świat poza samą opieką i wychowaniem tworzy na rodzicach socjologiczną presję, aby dziecku zapewnić jak najlepsze warunki startu w dorosłe życie. Takie  mamy warunki społecznego funkcjonowania. „W perspektywie międzypokoleniowej jest naturalne, aby rodzice zapewniali materialne podstawy utrzymania dzieci, tak jak całkowicie naturalne jest oczekiwanie, aby dzieci wspierały materialnie swoich rodziców i dziadków, gdy ci znajdą się w takiej potrzebie”.

Za szczególnie warte podkreślenia w temacie kosztów wychowania dzieci w Polsce uważam uświadomienie sobie jego kosztów globalnych. Podstawowe koszty ujęte w wymiarze liczb, przytoczone w raporcie są tylko wyzwaniem finansowym, kosztami ekonomicznymi. Ograniczenie aktywności zarobkowej, wynikające z poświęcania czasu opiece i wychowaniu dzieci, można mimo wszystko dosyć prosto przełożyć na „utracony dochód”. Są jednak fizyczne i psychologiczne (emocjonalne) aspekty wychowania dzieci, których nie sposób wprost przełożyć na liczby. To kompleksowe podejście do tematu musi uzmysławiać każdemu, że wychowanie to coś więcej niż tylko koszty finansowe. Łącząc własne zdanie z treścią przedstawianego raportu śmiem twierdzić, iż idealistyczny obrazek szczęśliwej rodziny z dziećmi staje się „raczej wysoko podniesioną poprzeczką społeczną niż codziennością polskiej rodziny”. Czy zgadzasz się ze mną?

Pozdrawiam

Pełny raport „Koszty wychowania dzieci 2017”

Dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Może zostaniesz czytelnikiem na dłużej? Kolejny wpis już niebawem.

Chcesz być zawsze na bieżąco?

Zapisz się do newsletter’a!

Proszę czekać...

Dziękuje za zapis do newslettera!

Jeśli podobał Ci się ten wpis będę wdzięczny za jego udostępnienie. Nie mam co ukrywać, że polubienie strony na Facebooku i każdy komentarz na blogu są dla mnie wielką motywacją do dalszej pracy.

Tagi: